Przed sierpniowym wyjazdem nad morze pokusiłem się o wymianę tulejek w prawym wahaczu. Luz na tych tulejach spowodował utratę zbieżności kół. Dlatego oprócz wymiany tulejek/sworzni zleciłem ustawienie zbieżności.
Po wszystkim kupiłem nowe opony na tył, a te z tylnej osi założyłem na przód, aby tam zakończyły swój cykl życia.
W środku tego tygodnia zmieniałem opony letnie na zimowe. Przyjrzałem się letnim oponom na froncie i okazało się, że są zniszczone od wewnątrz. Trzeba ustawić znieżność, aby nie niszczyć ładnych zimówek. I dla bezpieczeństwa rzecz jasna.
Pojechałem więc już do innego warsztatu, bo straciłem zaufanie do poprzedniego.
Pan mechanik dzielnie rozpoczął ustawianie, założył sprzęt na koła.
Zabrał się za odkręcanie drążków....
A na tym się skończyło, bo drążki były tak zapieczone, że ich nie odkręcił.
Ich stan wskazywał na to, że ktoś kiedyś (sierpień) próbował je odkręcić, ale się nie udało. Drążki były tak zardzewiałe, że nie było widać na nich gwintu. Nie były odkręcane przez kilka lat!!!
Zrobiłem małe śledztwo i okazało się, że do gościa, który mi wymienia opony, trafiło już kilka osób ze zniszczonymi oponami po ustawianiu zbieżności właśnie w tym warsztacie.
Mechanik, który ostatecznie uporał się z moją zbieżnością (nowe drążki i nowe końcówki drążków) też słyszał, że TAM, gdy nie mogą odkręcić drążków, to mówią: ZROBIONE! i kasują za wykonanie pracy, której de facto nie wykonali!!!
KPINA!
Uważajcie na każdym kroku. Nie dajcie uśpić czujności.