Zima daje nam znać od tygodnia i to całkiem konkretnie. Ci mądrzejsi zmienili opony w weekend przed mrozami, Ci mniej mądrzejsi nie zmienili do tej pory...

Ale nie o nich dzisiaj, a o ludziach którym te mrozy chyba zamroziły szare komórki. Ja rozumiem że można mieć problem z utrzymaniem przyczepności na zakręcie, rondzie, przy większej prędkości, szczególnie jak jest lód na drodze. Ale nie rozumiem jak można mieć problemy z utrzymaniem prostego toru jazdy przy dosłownie(!) 10km/h na prostej drodze...

Wczoraj wracam po zajęciach na parking, rano zaparkowałem równolegle do drogi wyjazdowej tak jak inne auta. Nie wystawałem, nie stałem krzywo, po prostu tak, jak reszta. Miejsca na przejazd tą drogą jest MNÓSTWO! tam można spokojnie się zmieścić dostawczakiem, nawet i mniejszą ciężarówką.

No ale jednak nie każdy potrafi...
Przychodzę i widzę na drzwiach od strony kierowcy (czyli tych które były po stronie drogi) dosyć długa "umyta" krecha na brudnych drzwiach o szerokości 20cm. Podchodzę bliżej: drzwi wgniecione dosyć konkretnie. Już we mnie się zagotowało... JAKIM IDIOTĄ TRZEBA BYĆ żeby na tak szerokiej drodze, przy tak małej prędkości zahaczyć o kogoś...

Powinny sie odbywać obowiązkowe kursy jazdy w poślizgu, na śniegu, błocie pośniegowym itp. bo z tego co widać na drogach to 70% nie wie jak jeździć. Ja przejeździłem "Lką" całą zeszłą zimę, więc wiem czego mogę się spodziewać po aucie na śliskiej nawierzchni, ale niestety Ci co jeżdżą latem tego nie wiedzą i nawet nie pomyślą...

Sprawca nieznany, kartki nie zostawił, jebnął i odjechał... taka jego mać.

Fotka na deser, powinno ładnie widać.