Pech polegał na tym, że w piątek wieczór na allegro wypatrzyłem Fiata 125p - miał być do jazdy

Kwota przyprawiała o zawrót głowy - 700zł.
Z wyposażenia lpg i podgrzewana tylna szyba

W Myślenicach dowiadujemy się, że samochód miał jechać na poligon na rozstrzelanie - po jego stanie blacharskim i mechanicznym dochodzimy do wniosku, że to jedyne do czego się może nadawać. No ale było zimno, ciemno, do domu trochę daleko więc trzeba się zbierać. Fiat na linkę i jedziemy - ja w fiacie, brat w holowniku

Zapytałem jeszcze sprzedającego "Myśli pan, że można to auto na lince ciągnąć czy lepiej lawetę?"
- "a co mu będzie, nic się nie stanie - ciągnijcie" - odpowiedzial rzeczony...

Po 15 km okazało się, że jednak do ciągnięcia na lince sie nadaje średnio, gdyż 'letko' odkręca mu się koło. Z tego miejsca bardzo chciałbym podziękować rzeczonemu panu, który mógł jednak o tym aspekcie wspomnieć .

Za 15stym dokręcaniem koła podchodzi do nas fascynat 125p - opowiada o swoim egzemplarzu i co najwazniejsze... daje nam 4 nowe śruby koła bo nasze już mają mało gwintu.

Na tych śrubach dojeżdżamy jeszcze paredziesiąt kilometrów i zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Jest solidny mróz, w fiacie nie ma oczywiście ogrzewania, więc odkrywam się z kocyka i przekazuje bratu informacje - że ja dalej w tym nie jadę, bo się zaraz to koło urwie .
Maciek twierdzi, że przesadzam, poprawia śruby, zmieniamy się samochodami i ruszamy.
Po 300 metrach mamy kawałek wzniesienia, naciskam gaz i czuję, że w ogóle nie przyspieszam. Patrzę w lusterku - a tam - stało się - snop iskier, jedno toczące się koło i lekko przekrzywiony fiat

Dokręcamy koło, stawiamy go na poboczu, i po paru godzinach poszukiwań fiat wreszcie ląduje na lawecie.

Następnego dnia po dojechaniu do domu oglądamy te zwłoki.

Pracy jest więcej niż nam się wydawało - baa - okazało się ze dwa razy więcej niż nam się wydawało wtedy
ale o tym w następnym odcinku