Jechałem sobie wczoraj spokojnie 110km/h... naszą trójmiejską obwodnicą, a tu jakieś turysty (rejestracja spoza woj. pomorskiego) wyprzedzają mnie i... wracają na mój pas tuż przed moim zderzakiem. Takie zachowanie na drodze świadczy o kompletnym lekceważeniu pozostałych użytkowników drogi! "Wyprzedziłem, to co mnie obchodzi ten z tyłu. Jak dam ostro po hamulcach, to będzie JEGO wina, >bo nie zachował należytego odstępu<".
Czas reakcji kierowcy, od zauważenia niebezpieczeństwa (np. światła stopu w poprzedzającym pojeździe), do podjęcia reakcji wynosi jakieś 0,85sek. Przy prędkości 110km/h w 0,85sek pokonuje się 26m. Czyli zanim depnę na hamulec będę siedział już na tylnej kanapie tego cwaniaka przede mną. I oczywiście wina będzie moja.
Macie jakieś sposoby na takich dupków poza naciskaniem klaksonu? Niby mógłbym zrobić to samo - wyprzedzić, zajechać, nacisnąć lekko hamulec... ale wtedy mógłbym stworzyć niebezpieczną sytuację na drodze, nie wiem jak by się facet zachował. A gdyby spanikował i odbił w bandę? Lepiej tak nie edukować naszych rodaków. Ale co z nimi robić? Rozstrzeliwać?