Znajomi namówili mnie i żonę na krótki wyjazd nad morze do Sarbinowa. Wyjazd 20-22.08.10. Najgorsze, że moja kobietka nie dostała pełnego dnia urlopu w pt. 20.08 no i z Poznania wyruszyliśmy dopiero o godz. 12. Samochód był całkowicie zawalony: 4 osoby plus pełen bagażnik (to cud ile tam zmieściliśmy rzeczy-głównie naszych pań) oraz zapełniony środek między pasażerami z tyłu i między ich nogami! Pogoda piękna, trasa całkiem niezatłoczona. Prędkość 100-120, miejscami 130, klima non stop włączona oraz pół baku paliwa. Dojechaliśmy po 4h. Jechało się bardzo przyjemnie choć raz wyskoczył mi jeden kretyn dosłownie przed maskę zmieniając pas ruchu. Citroen robił wrażenie w samej miejscowości wg mnie ze względu na jego ładne oczka Szczególnie w nocy kiedy robiłem za kierowcę podczas jazdy do Mielna na imprezę. Docenić mogłem skrętne światła bo kilka razy szło na zakrętach parę pijanych osób oraz przelatujący prze ulicę lis. Powrót nie był już taki spokojny. Kontrole policji (musiałem uważać bo mam trochę pkt karnych) bardzo mocne oberwanie chmury zaraz w czasie wyjazdu z Sarbinowa (grube i duże gałęzie łamały się i spadały na trasę, widoczność ok 30m prze sobą). Ogólnie tragedia dla kierowców. Potem już tylko lepiej. No może z wyjątkiem kierowcy Audi A6, który wyprzedzał mnie pod górę na podwójnej ciągłej (widziałem go z lusterku bocznym bo jechał równolegle). Na szczęście odpuścił i objechał później mnie na prostej.
Wozik spalił średnio 5,2l czyli całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że sporo wyprzedzałem