Wymienione świece i przewody, filtr powietrza, paliwa i oleju, olej. Biorąc pod uwagę fakt, że w styczniu wymieniałem komplet rozrządu, a w grudniu akumulator (niestety po nieprzyjemnej sytuacji na drodze), mogę jeździć z psychicznym komfortem, iż czynności okresowe wykonywane są wzorowo.

Wymieniony też czujnik prędkości obrotowej - licznik zaczyna stroić fochy. Wtyczka nie wyglądała najlepiej, więc być może wymiana samego czujnika nie była potrzebna. Niedługo się okaże.

No i zbiorniczek płynu spryskiwaczy wraz z jedną pompką. W starym siedział niezły syf, dziurawy. I wcale się nie dziwię, że przy tankowaniu gazu na stacji benzynowej pracownik proponował mi litr płynu, widząc jaką mam widoczność. Szyby umyłem i bezpiecznie dojechałem. Teraz nie będzie już tego problemu. Trzeba będzie jeszcze naprawić błotnik, nie wygląda najlepiej.

Póki co, Kuternoga ma wymontowane pół kokpitu. Z jakiego powodu, niedługo będzie można zobaczyć na zdjęciach. Wrażenia po demontażu: niezły syf. I ktoś mu chyba zafundował redukcję masy, brakuje kilku śrubek Ode mnie będzie odwrotnie - dołożę brakujące wkręty i wymienię zardzewiałe, a w poniedziałek przyczepię 9 kg mat bitumicznych, 3 kg wzmacniacza i ze 2 kg głośników. Więc spalanie chyba nie spadnie, mimo prawidłowego przebiegu powietrza i iskier. Myślę że za ten komfort warto.

Na pewno też trochę materiału tapicerskiego dojdzie. Skóra, skaj czy tkanina? Sam jeszcze nie wiem. Może coś polecacie? Na pewno skóra na mieszek i kierownicę. Mieszek nie przeżył ostatniej podróży, opaska zaciskowa pokaleczyła mnie przez dziurę w skaju. Dlatego skaju chyba tam nie założę.

Trzeba będzie coś jeszcze zrobić z półką z tyłu. Jest wygięta na rzecz światła stopu. Nie podoba mi się ta idea designu (wiejski tuning? ). I to cały zakres prac na ten tydzień, na więcej raczej mnie nie będzie stać. Biała, jednotonowa, czterometrowa skarbonka.