Po wtorkowej akcji z wyciekiem oleju i kłębami dymu które dzięki temu powstały postanowiłem wziąć się do roboty, z samego rana szybka wyprawa do pobliskiego sklepu motoryzacyjnego, pytanie o komplet uszczelek do Tigery ... "dopiero na 15 możemy panu załatwić" i już pół dnia zmarnowane. Zaraz gdy odebrałem zamówione części wziąłem się do roboty, zaopatrzony w taśmę i długopis przystąpiłem do oznaczania świec, jakie było moje zdziwienie iż Tigera ma plastikowe obrączki z nr na każdym kablu od świec. Szybka akcja demontażowa, kilka śrubek, kilka złączek, tu kabel odpiąć i kolektor ściągnięty, teraz tylko dziesięć śrub na pokrywie zaworów i jestem w domu. Po ściągnięciu pokrywy nastąpiło mozolne usuwanie starej uszczelki, godzina pracy na usunięcie starej gumy. Szybkie wciśnięcie nowej uszczelki, wymiana oringów i już mogłem montować pokrywę, uważając, żeby nie zapomnieć o każdym kablu czy przewodzie. W sumie spędziłem na naprawie półtora godziny, ale satysfakcja z własnoręcznego naprawienia Tigery była niesamowita.