W ostatnich dniach, kiedy temperatura sięgnęła nawet -8 stopni, Focus dość ociężale zaczął odpalać. Akumulator kupiony dwa lata temu-dość młody, hula bez problemu, a rozrusznikowi też nie mogłem nic zarzucić. No to co mi ostatecznie przyszło do głowy to oczywiście świece żarowe. Na 100% od co najmniej 6 lat nie były one wymieniane. Doszedłem do wniosku, że jest to część, która odgrywa szczególną rolę w zimie, dlatego szarpnąłem się na oryginalne fordowskie świece. Pociągnęło dwie stówki z portfela... . Trzeba było oczywiście zdjąć intercooler, żeby więcej było miejsca na manewry. O ile do trzech świec po prawej stronie samochodu dostęp był w miarę, to do czwartej już nie jest tak łatwo sięgnąć.
Mnóstwo strachu i mnóstwo WD40. Na szczęście świece wyszły bez najmniejszego problemu. Gwint każdej nowej świecy posmarowałem smarem miedziowym i z wyczuciem dokręciłem. Poczyściłem też styki na przewodzie do świec. Co zaobserwowałem po całej akcji to to, że teraz kiedy świece się grzeją to wyraźnie światło wewnętrzne przygasa- przy starych świecach absolutnie coś takiego nie występowało.
Nakręciłem pierwsze odpalanie po zamontowaniu świec, gdzie podgrzałem je trzy razy, silnik dziwnie zatelepotał. Na starych świecach odpalanie przy tych -3 stopniach po nawet 7-krotnym grzaniu, nie byłoby prostą sprawą.
Następne z kolei już odpalanie zimnego silnika po jednorazowym zagrzaniu świec poszło idealnie- jak benzyniak, nie było już żadnych telepawek.
Jedynym słowem opłacało się je wymienić.
Dodaję jakieś tam zdjęcia z całej operacji oraz filmik jak odpalał przed i po wymianie.
PS: podczas kręcenia filmiku ukazującego odpalanie przed wymianą było około 3-4 stopni na plusie. Postaram się jutro nagrać odpalanie zimnego silnika.