Witam,
Jakiś czas temu odwiedziłem serwis celem eliminacji luzu na prowadnicach fotela kierowcy, który objawiał bujaniem do przodu i tyłu w zakresie 2-3 mm. Wtedy też uznano, że bujanie jest "w normie", a importer podobno odmówił naprawy gwarancyjnej. Miałem jeździć i zgłosić się gdyby objawy nasiliły się. Jeździłem więc dalej przez 5 miesięcy, fotel dalej z luzami, ale postanowiłem coś konkretnie z tym w końcu zrobić. Jeszcze rok gwarancji przede mną, więc pomyślałem, że tyle może mi zająć przepychanka słowno - pisemna z importerem. W związku z powyższym, udałem się dzisiaj ponownie do serwisu, sprawę załatwiałem już u innego doradcy serwisowego, który naprawdę ludzko podszedł do tej kwestii. Potwierdził, że ten luz nie jest normalny, auto na ponad godzinę zniknął na serwisie, bo czym doradca stwierdził, że zamawia mi cały nowy stelaż z siedziskiem - będzie wymiana . Na prowadnicach podobno wszystko ok, dlatego będą wymieniać tylko stelaż.
Nastąpiła całkowita zmiana podejścia do tej kwestii. Widać duże znaczenie ma to na kogo się trafi w serwisie, kto będzie kwalifikował pojazd do naprawy albo nie. Szybko i rzeczowo. Stelaż powinien przyjść za około 2 tygodnie (standard u VW). Dodatkowo doradca przejechał się moim autem i powiedział, że usłyszał jakiś stuk na lewej przedniej półosi, więc mają to też sprawdzić przy wymianie siedziska. Trochę dziwne, bo nie trafiam w dziury - przynajmniej się staram, ale może to kwestia tego sztywnego zawieszenia...
Jestem mocno zaskoczony, bo pierwsza próba załatwienia sprawy okazała się chybiona, a sposób potraktowania mnie za pierwszym razem wzbudził moją odrazę (Pan stwierdził, ze nie jest to samochód za 100 tys. zł żeby czepiać się tych luzów!!).
Za 2 tygodnie odezwę się znowu i zobaczymy jak przeprowadzą naprawę. Pozdrawiam