W piątek przyjeżdżam do pracy jak gdyby nigdy nic. Po godzinie przychodzi szefowa i mówi: "a Pan stłuczkę miał, że Panu tak lampa wisi ?". Zdziwiony zbiegam na dół, żeby zobaczyć co się stało a tam lewy kierunkowskaz wisi na kablu. Nie żeby w coś walnięte po prostu popękały mocowania.
Przykleiłem kierunkowskaz taśmą izolacyjną i rozpocząłem telefoniczne poszukiwanie kierunkowskazów. Znalazły się już w drugim sklepie do jakiego zadzwoniłem. Para uczyniła mnie 70zł. szkoda tylko, że rzemiosło a nie oryginał.
Po pracy kupiłem kierunkowskazy i pojechałem po żonę na drugi koniec miasta. Pech chciał, że znowu nadziałem się na pie...oną straż miejską z trójnogiem. będzie fotka z doklejonym kierunkiem
Następnego dnia wymieniłem obie lampy. Przy demontażu popękały też mocowania tego drugiego. Przez 11 lat plastik troszkę skruszał

Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia z zaklejonym oczkiem ale to mi panowie ze straży miejskiej kiedyś doślą