Od kilku tygodni zaczęło w aucie troszkę śmierdzieć, szczególnie stojąc chwilę lub jadąc za jakimś autem. Chwilami dawało stęchlizną, zaczęło to przeszkadzać w codziennym użytkowaniu. Dziś korzystając z ładnej pogody postanowiłem wymienić filtr kabinowy, który dostałem pocztą kilka dni temu. Po sprawdzeniu sposobu wymiany, uzbrojony w narzędzia zabrałem się do wymiany. Po odkręceniu śrub mocujących plastik podszybia, nie dało go się ściągnąć. Po dłuższej chwili nierównej walki mocowanie plastiku poddało się. Ukazał się filtr oraz brud. Wyciągnięcie starego i włożenie nowego trwało już tylko chwilę. Teraz można już poczuć świeży powiew z nawiewów.