Zabrałem sie do wymiany tarcz+klocków. Od pewnego czasu zauważyłem ze tylne lewe koło strasznie mi blokuje i trze. Pomyślałem że to pewnie klocek się zatarł lub pękł i blokuje. Auto do garaż, odkręciłem koło,patrzę a tu klocek przyklejony do tarczy.
próbuje zdjąć,nic nie idzie Wybiłem klocek z tarczy,patrzę a klocki prawie nówki tarcza również-czyli cos nie tak z jarzmem. Wyciągam klocek z jarzma,patrzę i nie wierze:
Ten bolec który dociska klocek wewnętrzny do tarczy wyszedł z gwintu przekręcił się i zablokował koło. Pierwsze co to trzeba ściągnąć jarzmo. Odłączyłem więc linkę ręcznego,wężyki i jarzmo na stół.
Okazało się że ten bolec wyrobił sie w siedzeniu nie wiadomo czemu i gwint po którym powinien się poruszac (slimacznica) zablokował go w krytycznym momencie i nie miał już jak odbić i zablokował.
Po 2 godzinach siłowania się z nim nakręciłem go spowrotem na gwint,rozruszałem tak konkretnie( chyba z 30 razy zakręciłem i odkręciłem),zamontowałem gumkę i chwila prawdy.
Montaż do auta i myśl. Albo się rozp....oli wszystko albo będzie działać
Poskręcałem do kupy dolałem płynu bo oczywiście wyciekło pełno jak sie bolec wykręcił, odpowietrzenie układu i jazda próbna i... idealnie

zrobiłem 30 km i hamowanie jak nóweczka
nawet ręczny zaczął działać jak powinien
I kosztem 5 godzin pracy zaoszczędziłem 300 zł na tarczach
Ale w najbliższym czasie chyba zacznę się rozglądać na zapasowym jarzmem bo jak teraz padnie to już go nie zregeneruje chyba że rozebrać na części pierwsze przetoczyć na nowo i wtedy może by działało.