Długo nic nie pisałem, ale czas to nadrobić. W niedzielę wróciłem z pierwszej, długiej wyprawy Mazdą. Dotychczas wyjazdy 'tam i z powrotem' mieściły się spokojnie w 1000 km. Tym razem cały przejazd wakacyjny to blisko 5000 km. W tym czasie przejechałem do Czarnogóry (Ulcinj), potem niemieckie Mainz i do domu. Samochód sprawdził się na medal. Żadnych problemów nie było. Mimo, że samochód nie jest pierwszej młodości, to nie sprawił żadnych niespodzianek, które zapsułyby wyjazd. I przed podróżą nie robiłem żadnych ogromnych inwestycji, jedynie jakąś kosmetykę w zawieszeniu, która kosztowała 100 zł, a i ona nie wynikała ze starości, tylko coś się poluzowało na zbyt szybko pokonanej dziurze.

Słońca wszystkim, niezależnie czy na wakacjach czy przed, czy już po.