Tym razem po lasach w okolicach Wyszkowa nad Bugiem. Wyjazd z Warszawy drogą 637 na Węgrów, potem droga nr 50 i w Łochowie skręt w 62. Tak się akurat zdarzyło, że przodem jechał wojskowy konwój - pilot + ciągnik z przyczepą niskopodwoziową, taką na jakiej wozi się czołgi, coś takiego:

http://www.truck.pl/pl/article/440/targowe-laury-za-innowacyjne-pojazdy-i-akcesoria,mj_1383

Wyraźnie widać jak przy pojeździe długim na ponad 20 m część kierowców dostaje małpiego rozumu usiłując za wszelką cenę go wyprzedzić, nie zważając na zagrożenie jakie się stwarza dla siebie i innych... nie rozumiem, tym bardziej że wcale ów konwój nie jechał 30 km/h tylko 80. No ale co kto lubi.

W samym lesie całkiem przyjemnie, drogi utwardzone co prawda, ale dość mocno wyboiste - w każdym razie przy prędkości do 50 km/h praktycznie tego nie czuć (a przynajmniej mniej, niż można by wnioskować z głębokości dziur w które się wjeżdża). No i tu pokazała się niewątpliwa zaleta Grand Vitary jaką jest dość spory bagażnik - po złożeniu tylnej kanapy bez większego problemu można spakować rower bez jego rozmontowywania (na zdjęciu).

Poranny powrót do Warszawy drogą S8 na Marki to już czysta poezja