Wystraszyłem sie deczko, ponieważ stuki i trzaski przy skręcaniu i na dołkach były solidne.
Odstawiłem auto do warsztatu, przyjeżdżam po 3 dniach a mechanik do mnie że jesteśmy w czarnej dupie...se myśle fajnie, będą kosmiczne koszty...- nie moge skończyć tego Peugeota już 3 dni,
przyjedź po południu, zamówiłem sworznie na przód, to wszystko. Ok skończyło sie na strachu, 250zł za przywrócenie auta do ruchu to nic. Z drugiej strony niezla ze mnie blondyna,
że nie potrafiłem sam tego zdjagnozować i usmarowałem całe nadkole smarem, życiowa pierdoła i tyle.

Poza tym odłączone podświetlanie zegarów, ponieważ dużo jeżdże nocą a oczy mam dojechane bo pracuje przy kompie.
Zaciski hamulcowe pojechane srebrzanką. Samochód wyplakowany i gotowy na wiosne. Mam w głowie szeroką gumę w tym aucie na feldze 15x7 powiedzmy...u mechaniora stała
s2000 na szerokiej gumie, wyglądało to mega seksownie, zobaczymy, do wakacji bez zmian.

Mała statystyka, po roku na lpg mam zrobione 17tys, czyli już mi sie zwróciła, lpg mega sprawa, chodzi jak zegarek na tych samych osiągach, polecam.