Od paru tygodni męczyło mnie kilka spraw w moim autku,więc postanowiłem zabrać się do roboty w piątek(dzień wolny od zajęć).
Wstaje rano, spoglądam przez okno i ku mojemu zdziwieniu widzę słońce, lecz pomyślałem że na dworze pewnie hula wiatr. Po mimo pochmurnych myśli postanowiłem wyjść, powiem szczerze że wyszło mi to na dobre.
Od razu wpadłem do warsztatu, zebrałem potrzebne mi narzędzia i wziąłem się za robienie autka. Zaczynając prace myślałem nad wyregulowaniem zawiasów w drzwiach (ich praca pozostawiała mi wiele do życzenia)
Gdy ściągnąłem drzwi i naprawiłem zawiasy, postanowiłem też i ściągnąć błotnik by go wyklepać (mała przygoda powrotu z Karpacza). Kolejną rzeczą było ściągnięcie maski w podobnym celu, jednak jak się okazało nie jestem urodzonym blacharzem i efekt wypadł średnio , ale zawsze lepiej niż było. Po wszystkim zabrałem się za konserwację kół ( jakiś czas temu kupiłem używane felgi z całkiem dobrymi oponami) nie tracąc czasu wziąłem się za ich czyszczenie i malowanie, po mimo tego że i tak miałem przykryć je nowo zakupionymi kołpakami. Po malowaniu przyszedł czas na wymianę opon i ich założenie, jednak nie był bym sobą gdybym przy okazji nie zaglądnął do hamulców. Okazało się że tłoczek tylniego hamulca był zatarty, próbowałem go naprawić lecz zaczął przepuszczać płyn hamulcowy, spowodowało to brak hamulca, a po nowy tłoczek trzeba było niestety pojechać,gdy tak się stało , miałem co najmniej trzy razy stan przed-zawałowy nie mogąc wyhamować przed jadącym przede mną autem. Jak widać przeżyłem, nowa część 15 zł
a hamulce działają jak złoto. Praca była długa i mozolna lecz efekt bardzo zadowalający