Od czasu wigilii trochę czasu upłynęło , a ja dopiero teraz mogę z czystym sumieniem napisać dłuższy dziennik, bo i po co się rozdrabniać. Coś ta zimowa aura nie specjalnie sprzyjała robotom ,a i tak trochę się działo, było trochę usterek
Zacznę więc od początku

1. w wigilie w czasie , gdy większość z Was pewnie zasiadała przy stole ja woskowałam Bumę, cóż i ta musi dostać coś na święta. Przedtem oczywiście było mycie. Całość woskowania auta zajeło mi 3h bez przerwy (dziwne ,że przed spotem który odbył się 09/02/2014 woskowanie zajeło mi całe 5h ). No ,ale ostateczny efekt wigilijnego woskowania bardzo mnie zadowolił. Użyłam do tego wosku T-cut

2.Ostatnio , konkretniej w 09/02/2014 zmieniłam gałkę i mieszek zmiany biegów (z czerwono-czarnej pseudoskóry na skórę). Najpierw oczywiście i logicznie - pierwszym krokiem było zdjęcie starej gałki , później pod kątem chciałam zdjąć jakoś stary mieszek z ramki , niestety ten zdjął się razem z ramką bo i cóż , był chamsko sklejony z ramką, trzeba było trochę siły i w ostateczności pojawiły się dwa oddzielne elementy. Nowy mieszek założyłam na ramkę (jak będzie się majtał i wychodził to najwyżej podkleję) i w ostateczności można było założyć nową gałkę Cóż teraz tylko muszę znaleźć równie czarny i skórzany mieszek na ręczny , wówczas środek będzie odchamiony z tych pseudoskórowych czarno-czerwonych elementów.

3. Nowy wysprzęglik - cóż przy mrozach -20 stary , styrany życiem wysprzeglik w końcu wyzionął ducha i nie mogłam ruszyć autem dopóki się nie nagrzał, później w końcu sprzęglo zaczeło jakkolwiek brać bardzo nisko ,na tyle aby przejechać 500 metrów do mechanika (auto musiało być gotowe na weekend więc no cóż pan się postarał, tego samego dnia co oddałam do zrobienia, tego samego dnia go odebrałam). Na zdjęciu stary wysprzęglik cały w oleju:< z "wyżłobieniem" ze zużycia na długim elemencie (zdjęcie pewnie tego nie ujęło)

4. Problemy z układem chłodzenia - znowu wszystko przez te mrozy - któregoś zimnego dnia postanowiłam sprawdzić poziom płynu w zbiorniczku wyrównawczym a tam what the fuck.. nie było nic , no to hop - dolewam. Po 30 kilometrach znowu patrze - znowu nie ma. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce - wszystko zostało obadane , i okazało się że wszystko przez jedną głupią obejmę na wężu , którą trzeba było dokręcić Przy minusowych temp przecież powinna się zwęrzyć ,a nie rozszerzać

Po nowym roku doszła do mnie przesyłka z rozpórką - ale tą zamontuje dopiero jak będzie gwint (no chyba ,że coś mnie tknie ,aby wcześniej ją założyć). Tymczasem wiosna za oknem (prawie) , więc trzeba działać

Koniec.