22.10.2009 roku opisałem wymianę tylnych tulejek wahaczy przedniego zawieszenia.
Założyłem oryginalne tuleje i pełen zaufania do mechaników opuściłem warsztat i rozpocząłem nowy etap życia z Caddillakiem.
Okazuje się że (cytując Rybę z "Kilera") zaszczane...
Po 2 tys km zaczął się "hardcore". Auto przestało "pływać" - zaczęło niebezpiecznie tracić sterowność po gwałtownym dodaniu gazu (np. przy wyprzedzaniu).
Próba złożenia reklamacji skończyła się ... moją rezygnacją
Ręce i cycki opadają, gdy reakcją na wieść o możliwoćci zaliczenia dzwona jest - wpadnij Pan , może zobaczymy z miną mówiącą "odpier...l się Pan od nas"
Od chłopaków dostałem namiar na warsztat w Łodzi - ponoć solidny.
Pełen nieufności już nawet do siebie samego podjechałem, umówiłem się na naprawę i zapisawszy termin - odstawiłem Caddillaka na dni kilka.

Poniedziałek - tygodnia początek, dający nadzieję że co się w poniedziałek nie popieprzy to się polepszy.
9:00 , melduję się w drzwiach warsztatu. Tego ranka było od -17 do -20 w zależności od zeznań. Ekipa napaliwszy w piecu olejowym dziarsko zabrała się za oględziny.
Mechanik z pełnym spokojem długo oglądał spód auta , konsultując i wymieniając uwagi ze swoim kolegą.
Już przy pierwszym spojrzeniu rzucił uwagą "coś mi się nie podoba prawa strona" i zaczął demontaż wahaczy.

Po wyjęciu wahaczy w trojkę zaczeliśmy analizować materię i okazało się że poprzednicy oczywiście pięknie wprasowali nowe tuleje rodem z ASO po 87 zeta za sztukę, ale ... jedną założyli w lustrzanym odbiciu. Jest to o tyle istotne iż tuleje pracują w określonym kierunku.
Moja zielona szafa na kółkach miała zatem prawo pływać od krawężnika do osi jezdni.
Inną sprawą był brak wyobraźni i dobrej woli ze strony poprzedników. Zawsze przy naprawach proszę mechaników aby rozejrzeli się po "okolicy" i zasugerowali co należy wymienić. Nigdy nie oszczędzam na rzeczach istotnych - zwłaszcza związanych z bezpieczeństwem jazdy.
Szybko wykryto słabawy prawy sworzeń i lewą końcówkę drążka.
Do wymiany poleciały obydwa sworznie, obydwie końcówki, dwie tuleje wahacza (te tylne oczywiście, bo przednich się nie dotyka - moje tez były w 100% ok), zawieszenie zostało dokładnie sprawdzone, ostukane, opukane etc etc ...

Tym razem za radą Kaczora zainwestowałem w wytrzymalsze tuleje od Audi S3 - są pełne i wzmocnione. Wewnętrzna tulejka tulei wykonana jest inaczej - ma mniejszą średnicę.

Całość zmontowano i zamontowano do autka. Zbieżność, kąty, cmokanie chuchanie i ...

Testy na drodze rozwiązały wątpliwości.
Sztywno nawet przy ostrych strzałach ze sprzęgła i ostrym dociskaniu pedału gazu na 5 biegu przy niskich obrotach.
Przypominam iż autko dostało wiruska i 80 Nm w prezencie + kilkanaście koników.

Jest dobrze. Trzymajcie kciuki aby "do dwóch razy sztuka" stało się zaprzeczeniem ogólnie znanej reguły.