Witam,
Jak wiadomo Fordy na tle konkurencją wyróżniają się niezbyt uczciwym zabezpieczeniem antykorozyjnym przez co po prostu większość ich użytkowników musi się zmagać z niezidentyfikowanymi rdzawymi obiektami.

W moim przypadku te niezidentyfikowane obiekty pojawiły się w rozsądnych rozmiarach na obu tylnych błotnikach oraz na progach w postaci kropek o wielkości wbicia ostrej części gwoździa w blachę. Czyli prawie ich nie ma, ale są!!

Na początek śrubokręt i szczotka druciana do łapki i jedziemy. Jak zacząłem tak przejechałem jeszcze podwozie i sanki silnika w miejscach gdzie spostrzegłem, że dzieje się coś nie tak. Po wyczyszczeniu nadeszła pora na odtłuszczenie elementów, błotniki i progi zostały zaszpachlowane, starte papierem ściernym i pomalowanie farbą podkładową, której kolor z tego względu, że mam srebrne auto wybrałem szary z nadzieją, że nie będzie widać diametralnej różnicy.

Następnie zająłem się konserwacją profili zamkniętych. Kupiłem sobie jeden sprej firmy Boll w nadziei, że przejadę całe auto i jeszcze mi zostanie. Rzeczywistość okazała się okrutna, bo zakonserwowałem tylko łożysko silnika, oba słupki C i jeden słupek B. Phi...toż to rozbój w biały dzień. Jakiś czas później dokupiłem jeszcze 2 takie magiczne produkty. Zakonserwowałem tym razem oba progi, resztę słupków, maskę, klapę bagażnika, dwie główne podłużnice pod samochodem i jedne drzwi. Co najlepsze, aby dostać się do progów musiałem odkręcić wewnętrzne plastiki obudowy progów, ale żeby je odkręcić musiałem wykręcić fotele. Myślę sobie okej, przy okazji obejrzę podłogę w jakim jest stanie.

Okazało się, iż jest w praktycznie całkowicie zdrowa, a jedynie obecnych jest kilka nalotów korozji. Znalazłem i jeden minus. Otóż odkryłem, że mata wygłuszająca przed kierowcą i przed pasażerem jest dość mocno nasiąknięta wodą, pomimo, że wykładzina jest sucha. Miałem wyciągnąć wykładzinę, ale z powodu, że nie zdołałem odkręcić jednej śruby łączącej deskę rozdzielczą z podłogą porzuciłem ten zamiar, a po lekturze forum Forda doszedłem do wniosku, że musi to być odpływ wody skraplającej się z klimatyzacji, bo przecież w tym tygodniu nie lało, tak więc nie chodzi tu o nieszczelną obudowę filtra przeciwpyłowego czy jakąś dziurę w karoserii. Tak więc wszystko skręciłem do kupy a odpływ przeczyszczę od zewnątrz jakimś drutem.

Dostanie się pod wykładzinę było dobrym momentem na już dawno zaplanowany montaż podświetlenia kopytek dla drugiego rzędu siedzeń. Hoh, świetny efekt, polecam każdemu.

Podsumowując, blacharka mojego Mondeo jest w zadowalającym stanie. Jedyne defekty miały miejsce na tylnych błotnikach oraz na progach. Na razie wszystko pomalowane jest farbą podkładową, więc czeka mnie jeszcze dobór lakieru i malowanie oraz muszę ściągnąć osłony i zająć się nadkolami. Prace te wykonywałem chyba przez miesiąc korzystając z wolnego czasu. Z niektórych momentów nie mam zdjęć, ale liczę, że mi to wybaczycie!

Koszty:
-spreje do konserwacji profili zamkniętych Boll 3x18zł
-farba podkładowa 11 zł
-szpachla 6,50zł
-rozpuszczalnik 4zł
razem 75,50zł