Pewnego razu ,jechałem sobie spokojnie do hipermarketu x na okęciu.
Gdzieś w połowie drogi do niego tj. ok 10km.
Zaczął się wydobywać spod auta dziwnie charczący dźwięk podobny do dziury w układzie wydechowym... Stanąłem więc kawałek dalej i spojrzałem pod spód auta ,a tam mała dziurka w katalizatorze (jedyna rzecz nie wymieniona przy wymianie całego układu wydechowego)...
Katalizator był przerdzewiały.
Jako ,że miałem już założony tłumik końcowy (pusta puszka)... pomyślałem ,że wstawie zamiast katalizatora rurkę fi takiej jak ma cały układ....
Zawiozłem auto do mechanika i za 100zł wspawał mi rurkę.
Po uruchomieniu silnika przeszły mnie ciarki...
Silnik wraz z tłumikiem stanowiły jedność ,a po przygazowaniu wydawał taki specyficzny ryk i przy ok 2000 przydźwięk ,który misie strasznie podoba....
Żałuje ,że wcześniej tego nie zrobiłem...