To już trzeci raz...

Dwa razy Renault Scenic i raz Mercedes W124 na lince za mną. I jestem pozytywnie zaskoczony. 1700 obr. i wiooo pod górkę z bagażem na tyłku. Mocna ta gnida jest jednak. Wyścigowe auto to nigdy nie będzie, ale koń pociągowy może być Teraz to się już nie dziwię stwierdzeniu poprzedniego właściciela, że nadaje się do lawety. Tylko po co tak katować. Coś mi się wydaje, że on tak robił dość często. Ale w moich rękach jest jej znacznie lepiej :D Wysiłku żadnego, jedzonko nowe co parę dni i wycieczki. Nawet łóżeczko ma bezpieczne bo akurat na nią jest ustawiona kamera Żeby jeszcze tylko ładniejsza była hehe...

Dzisiaj miałem padlinkę umyć, ale się rozpadało, tak więc tylko felgi oblecę bo już zamiast alusów są czarne stalówki hehe... Trzeba wyczyścić i znów będą świecić.

Wracając do holowanego Scenica to najprawdopodobniej na dwa tygodnie przez to będę musiał się rozstać z Ferraglią. Rodzinka planowała wyjazd do Krakowa, a z braku auta będę "zmuszony" poświęcić swój spokój psychiczny [czyt. nieuczestniczenie w transporcie zbiorowym z patologiczną młodzieżą] i dać im padlinę na ten tour. Będzie trzeba im zrobić przeszkolenie z tankowania, ze spisywania licznika i zachowywania paragonu do celów autocentrowych :D oraz dbania o zaślepeczę :D a właśnie. Nie dopisałem jej do kosztów. W czasie pierwszego holowania urwała mi się zaślepka zderzaka, pod którym mam ucho i wlew. Kawałek czarnego plastiku 10x10cm wart cholerne 60zł. A wystarczyło przejść się w nocy po osiedlu hehhee...