Witajcie! Dawno tutaj nie pisałem, i nadszedł czas na wpis.


Mianowicie w niedzielę po imprezie wracając od kumpla wyjeżdżając z posesji zjechałem z niewielkiego krawężnika. I trzasnęło. Zatrzymałem się kawałek dalej i oceniłem. Dupa siadła, nie miałem jak głowy wsadzić dobrze pod auto. Ale udało się - coś pierdykło z lewej strony. Ale udało się 25km przejechać do domu. Troszkę dupą rzucało, szybko nie jechałem a takie piękne błotko na polu po drodze bym miał! A ja lubię umyć autko w błotku, jak mi deszcz je wybrudzi ;c

W poniedziałek podniosłem auto na lewar, pojechałem do kumpla na podwórze. Chciałem zrobić to pod blokiem ale no cóż... chiński tani klucz był w aucie i urwałem go No i okazało się to o czym myślałem poszedł lewy resor. Porobiłem zdjęcia, dałem znać kumplowi i teraz czekam na instrukcję wymiany resoru oraz resor z dużego Fiata. Ciekawe ile poczta się będzie z tym bawić. No a później ciekawe ile ja się będe z tym bawić. Dam znać jak skończę


Z ciekawości wziąłem druciak i poczyściłem pare elementów. Nie jest z nimi źle. Pokazuje to bęben hamulcowy.

O i takie pytanie, zauważyłem, że zimówki puszczają mi chyba powietrze. Powoli bo powoli ale jednak. Po zrobieniu auta spróbuję poślinić wentyle, może to one nie trzymają dobrze. A jak nie to lepiej dmuchać w nie raz na tydzień dla zasady (wytrzymają dłużej) czy lepiej udac się do wulkanizacji?

A niżej fotki resoru, bębna hamulca no i pierwszy "szybki" (jedno dniowy) śnieg na trasie