W wcześniejszym wpisie pisałem o przygodzie z kunami. zapomniałem dodać o jednym małym incydencie. Mam wykupione ubezpieczenie OC i mini Asistance (obejmuje lawetę) w liberty. Kiedy podczas opisywanej wcześniej przygody auto nie odpaliło zadzwoniłem do ubezpieczyciela aby sprowadził mi lawetę i odholował do serwisu. Kiedy powiedziałem co się stało Pan stwierdził że laweta mi się nie należy bo nie miałem wypadku. Ciśnienie mi wskoczyło bo płacę dodatkowo pieniądze a oni nie chcą pomóc. Stwierdziłem że zaraz zepchnę auto w jakieś drzewo i czy wtedy przyjadą. Pan miło stwierdził że rozmowa jest nagrywana. W tym momencie dostałem takiego ciśnienia jak nigdy. Skończyło się tak że musiałem sam sobie zamówić lawetę i za nią zapłacić. Wychodzi z tego że należy czytać bardzo dokładnie umowy i dokładnie o wszystko wypytywać przy ich zawieraniu. Myślę że nie jeden z nas miał podobną przygodę niekoniecznie z lawetą.