Zbliżał się termin przeglądu auta. Odprowadziłem samochód do mojego warsztatu, żeby go obejrzeli z każdej strony i podpowiedzieli co trzeba wymienić. Głupio byłoby, gdyby samochód nie przeszedł badania technicznego z powodu jakiegoś drobiazgu. Samemu to można najwyżej sprawdzić, czy wszystkie zarówki działają, czy jest odpowiedni poziom płynów, itp. Do obejrzenia zawieszenia trzeba wszak samochód podnieść. Ale do rzeczy...

Mechanicy orzekli, że należy wymienić końcówki drążków sterownicznych i mogą to praktycznie zrobić od ręki. Cena wymiany i ustawiania zbieżności kół też jest do zaakceptowania. Gorzej z zawieszeniem tylnej osi. W warsztacie orzekli, że gumy tulei wahacza już trochę sparciały i należałoby je wymienić. Oni nie mogą tego zrobić, bo nie mają odpowiednich narzędzi. Pozostaje, o zgrozo, autoryzowany serwis Renault. Telefon, proszę przyjechać, zobaczymy co da się zrobić. Pojechałem, samochód w górę. Najstarszy mechanik, który pamięta jeszcze ten model samochodu i 4-drążkową belkę Scenica, orzekł że z tulejami jeszcze nie jest tak źle. Wszystko zależy od tego, co powie diagnosta. Oczywiście mogą wymienić tuleje, ale zajmie to cały dzień, bo trzeba zdjąć całą belkę, wykręcić drążki skrętne, wymienić tuleje, założyć belkę, odpowietrzyć układ hamulcowy, sprawdzić zbieżność, itd. Nie pytałem już nawet o cenę części i koszt wymiany. Umówiłem się, że zadzwonię po przeglądzie, jeśli rzeczywiście trzeba będzie to robić.

Przygotowany na duże wydatki udałem się na przegląd. Samochód przeszedł przegląd bez problemu. Mam teraz dylemat, robić czy nie robić te tuleje?