Kilka dni temu w sprzyjających okolicznościach pogodowych moja druga połówka odbywała krótki instruktarz dotyczący prowadzenia pojazdu. Mianowicie wszystko co dobrze umieć zanim przystąpi się do kursu na "prawko". Jak wkładać biegi, ruszanie itp.

Niestety okazało się iż o ile instruktorem co do wkładania biegów i ruszania nawet pod górkę jestem niezgorszym(lub dama moja talent do tego po prosu ma) tak już co do zbierania zakrętów jest gorzej.

W efekcie niezamierzonych wydarzeń nastąpił kontakt fizyczny Mesia z pniaczkiem drewnianym(na szczęście mocno spróchniałym) oraz zatrzymanie autka na niewielkim drzewku. Z przykrością muszę stwierdzić iż pniaczek zdarzenia tego nie przetrwał zupełnie i gnije sobie dalej w kawałkach. Drzewko lekko odrapane stoi nadal na swoim miejscu a Meś...

Meś ze starcia z przyrodą wyszedł w sumie nie najgorzej. Jedynym widocznym(a i to nie za bardzo) efektem jest pęknięta nakładka przedniego zderzaka. Po krótkich oględzinach i ponownym wpięciu zatrzasków, które chcąc nie chcą wyskoczyły przy uderzeniu prawie nie widać, iż coś było nie tak.


Mimo wszystko następne nauki odbywać się będą na placu gdzie drzewka i pniaczki a także inne niespodziewane przeszkody znajdują się po za zasięgiem skręcającego lub nie mercedesa.