Witam wszystkich

Pojechałem wczoraj odebrać wujaszkowi autko z naprawy w Kłobuczynie. To Scenic RX4. Chodziło o wymianę półosi, przegubu i sprzęgła wału. Oczywiście wszystko cacy zrobione.
Jakież było moje zdziwienie gdy w czasie zapłaty za usługę usłyszeliśmy potworny trzask. Właściciel od razu poleciał na zaplecze zobaczyć co sie stało i krzyknął: O Boże!!! Spojrzeliśmy się z bratem na siebie i sru do środka obadać co się stało. Wchodzimy do garażu a tam piękny Peugeot 307 spadł z podnośnika!!! Prawdopodobnie stopa podtrzymująca samochód wykręciła się z gwintu, wypadając obróciła autko bokiem.
Właściciel warsztatu o dziwo nie był tym wcale wstrząśnięty mówił: "Trudno zdarza się " No kurcze gościu chyba jakiś wariat czy co??
Okazało się że autko było jego żony
Także finału nie znam jak to się zakończyło.Właściciel zadzwonił zaraz do kogoś. Po 15 min przyjechał polonez z 7 osobami na pokładzie !!! Podważyliśmy lekko auto by na dwóch kołach mogło się wytoczyć z garażu i przewróciliśmy je całkiem we właściwej już pozycji
Cała ta sytuacja była całkiem śmieszna bo szef jak gdyby nigdy nic wogóle się niczym nie przejmował. Jestem strasznie ciekaw co żona miała mu do powiedzenia???

Zniszczenia:
-burdel w środku
-wgnieciony dach przez jeden ze słupków
-praktycznie cały bok do wymiany
-nie wiem jak z podwoziem ale wyglądało w porządku

Z tego morał: I weź tu oddaj autko mechanikowi do naprawy
Przecież to każdemu mogło by się przytrafić nawet mnie

Pozdrawiam