Auto skończyło 20 lat, cyknął przebieg 300tys.

Zajeździłem do samego końca tarcze z przodu, deckermany wytrzymały 6 lat i 120tys, został z nich papier. Wleciał komplet TRW z klockami i robocizną 500zł.

Kupiłem folie samochodową i troche porzeźbiłem, boczne listwy drzwi i przednią zderzaka udało sie pół roku temu okleić i laleczka, trzyma jak gupia.

Postanowiłem pojechać na grubo i kupiłem spojler 100zł, oraz zleciłem lakiernikowi malowanie błotnika tył 500zł, zderzaka tył 600zł i montaż, malowanie lotki 400zł.

Emblematy, jeden odpadł , drugi kupiłem że niby 1.8vti pod maską. Klejenie na klei z allegro do emblematów i niby trzyma i łatwo zerwać ale trzeba dokładnie to nałożyć co łatwe nie jest. Nie odpadły w pół roku, dobrze jest.

Olej 5w50, bierze mi go tyle samo co 5w40 0.3-0.4 na tysiąc jeżdżąc jak debil.

Opony sportowe, a jak Yokohama Advan 195/50 przód, tył mam 185/55 rainsport3. Genialnie sie trzyma, próbowałem na małym rondzie zerwać przyczepność, nic z tego, musiałbym jechać z 60km/h, na mokrym to samo no ale to jest przewaga świeżych opon. Miałem 6 letnie toyo t1r z bieżnikiem na centymetr i co? Dwa razy sie obróciłem na rondzie xD.

Tjuningi mi wyszły, ale na skp diagnosta mi powiedział że amory tył skończone i faktycznie auto podskakuje tyłem i przodem mniej, na byle kurwa kamyczku. Ale już piniendzy nima, raczej podwozie robimy po zimie o ile ją przeżyje.

Przyznaje troche skarbonka, ale mam tą dziwną ceche że sie przyzwyczajam do ludzi i rzeczy. Nie lubie zmian a drugiego auta nie mam ochoty trzymać, panie komu by sie chciało mieć drugi kłopot.