Wypadałoby napisać o zmianach w samochodzie od momentu zakupu. O takich jak olej, świece przewody kopułka palec.... nie ma co pisać bo to można powiedzieć standardowe. Wymiana rozrządu odpada ponieważ jest na łańcuchu - który to nie wykazuje luzów.
Jako, że jak większość tego typu samochodów - maskę przednią podpierało się kijem od szczotki, tudzież stylem od mopa (nawet miałem pod kolor samochodu) wymieniłem siłowniki maski. To samo tyczyło się klapy tylnej. Reasumując -zamieniłem mopa na cztery amortyzatory. Skoro maska otwierała się bez problemów i dumnie sterczała w górze zacząłem odczuwać głęboką potrzebę sprawdzenia poszczególnych podzespołów (skupiając się na układzie zapłonowym, paliwowym oraz dolocie powietrza) - pomagał mi w tym mój guru od samochodów amerykańskich...
Na dzień dobry okazało się, iż zapłon jest przestawiony o 20 stopni co nie było bez znaczenia dla jazdy oraz spalania. Jeden z wtrysków lał jak szalony, kilka wtyczek radośnie powiewała szukając swych gniazd....
Drugi problem - w silnikach TBI pojawia się problem z throttle body (obudowa gaźnika). Wyrabia się ośka otwierająca przepustnicę i powoduje różne "fajności" - podwyższone obroty, ciężko chodzi pedał gazu... Niestety diagnoza była na moją niekorzyść - do wymiany. Udało mi się w "dobrych pieniądzach" wyrwać od kolegi "prawie nówkę". Trzeba było przerobić jedynie wtyczkę TPS oraz rozwiercić i przespawać dźwignię na którą nakłada się linki.
Po tych zabiegach samochód odżył a radość z jazdy stała się jeszcze większa.