Moja wina faktycznie chyba niezbyt precyzyjnie określiłem zakres usterek "wykrytych" przez Ubezpieczyciela. Wiadomo, że określenie "szkoda całkowita" i zakwalifikowanie jej wychodzi ubezpieczycielowi na lepsze niż odnowa auta. Gdyby użyć części oryginalnych i usunąć wszelkie usterki jakie zostały wykryte (elementy odkształcone, ale nie uszkodzone również zakwalifikowano jako "do wymiany") musiałby (ubezpieczyciel) pokryć kwotę w wysokości przekraczającej 70% wartości pojazdu - wiec co robi ubezpieczyciel ocenia szkodę na kwotę przekraczającą magiczną stopę 70% a resztę ustala wartość pozostałości. I tu zaczyna się "walka" pomiędzy ubezpieczycielem a właścicielem ubezpieczyciel robi wszystko aby wartość pojazdu w dniu zdarzenia wynosiła jak najmniej posuwając się do tego że nie bierze pod uwagę ważnych elementów lub zamienia wartość wybierając wariant tańszy zamiast właściwego droższego tak też było w moim przypadku. W związku z powyższym "trzeba mieć oczy na około głowy" w tym wypadku przeglądając i zatrzymując się na każdym wyrazie protokołu szkody - ciężka przeprawa.

to niby ma być szkoda całkowita??? dziękuje, ja wysiadam...

Do seba1985: i do tego odsetki.

A ja tam widzę że auto jest całe kurcze ślepy jestem?? nie a poważnie to spore koszty, jak na takie straty. U nas pewnie by z 3 złożył jedną za taką sumę

Do sajeks: Może część kwoty wyliczona jest w ramach odśnieżania dookoła Audicy, zima długa to się uzbierała niezła sumka

Rzeczywiście z zewnątrz to niewielkie sprawy ale niestety do wymiany pozostają chłodnice 4szt - choć pewnie na trzech by się skończyło na pewno płynu chłodzącego, Interkuler i klimatyzacji - chłodnica oleju pewnie jest cała - nie ma przynajmniej wycieków oleju.

10 000,00 zł ??
To chyba poduchy wystrzeliły i silnik się urwał od "uderzenia" Przecież tutaj maska do wyregulowania i błotnik do wymiany + lakier...

Przyjedź Wacek do mnie a ja Ci to w ramach spożycia piwka wystukam. Gdzie tam 10 koła za tą robotę.

Nie wiem jaki jest zakres usterek. Podejrzewam, że lampę wyceniono najwyżej ale 10 000 za naprawę zapłacisz na wyspach lub na zachodzie ale u nas w Polsce taka naprawa to "małe piwo przed śniadaniem".
Ja osobiście marzę, żeby auta do Polski przyjeżdżały max w takim stanie.

Realia są jednak inne:
"Szefie! Co bym nie robił i jak bym nie klepał i szpachlował to wychodzi mi przystanek autobusowy"
Rób co chcesz ale ja poczekałbym aż się trochę ociepli, doprowadziłbym go do ładu i sprzedał w "cenie-niebity" lub jeździł dalej