Jak każdego kierowcę, tak i mnie drażnią wszelkie niepożądane dźwięki w aucie. Tym razem padło na sworzeń z prawej strony. Próbowałem sam go wyjąć, ale niestety po drugim wyskoczeniu klucza i uderzeniu ręką o podłoże wiedziałem, że nic z tego nie będzie, a tylko zniszczę śruby i będzie jeszcze gorzej. Telefon do kolegi z warsztatem i dziś była wymiana.
Chłopaki namęczyli się okropnie, a ja chciałem sam to robić...
Dobrze, że dwa dni wcześniej zapsikałem wszystko wd 40, a wczoraj poprawiłem, bo trzeba by palnikiem grzać śruby. Jak widać na zdjęciach, przedłużka była sporych rozmiarów, a i tak nie było lekko. Śruba trzymająca sworzeń musiała zostać rozcięta, bo nie chciała współpracować a żadne inne metody perswasji nie pomagały. Wszystko trwało około 1,5 godziny i kosztowało mnie zgrzewkę piwka oraz 70 zeta za sworzeń.
Mam jeszcze na celowniku jedną tuleję wahacza, tylko lewego... Jak zacznie się odzywać, to ją też będzie trzeba wymienić...
Przy okazji ustrzeliłem dość ciekawy stan licznika.
Twarz kolegi zagwiazdkowałem, żeby ewentualne wielbicielki się nie zgłaszały...

A na dokładkę "zakropkowałem" kilka doprysków po kamieniach i innych dziwnych niewyjaśnionych przedniotach. Szłu nie ma, ale mniej się w oczy rzuca niż ubytki w farbie