02.03.2012 piatek,jak kazdy dzien w pracy.Rano pojechalem na Poczte aby przygotowac sie do wyjcia w rejon. Okolo godziny 9:30 zapakowalem sie razem z przesylkami do autka i ruszylem rozwozic korespondencje majac nadzieje ze wczesniej skoncze i wroce do domku.Wszystko zapowiadalo sie dobrze az tu nagle...
Wjechalem na rondo niczego nie swiadomy i gdy mialem juz z niego skrecic w kierunku miejscowoci ktora obsluguje zobaczylem pedzaca karetke na sygnalach z przeciwnej strony,wiele nie myslac zatrzymalem sie by mogla wjechac pod prad moim pasem,bo wlasciwy byl zajety przez inne pojazdy a w tym czasie pan wjezdzajacy na te samo rondo zamiast stanac zaczol sie rozgladac i zatrzymal go dopiero moj zderzak.Na poczatku zmieszany troszeczke myslalem ,,O qr..a nie wierze,, jednak stalo sie!!! Facet urwal mi znaczna czesc tylnego zderzaka wkurzylem sie i zaczolem opierniczac czlowieka(to mial byc mily dzien)ale pochwili ugadalismy sie ze POLICJA nam nie bedzie potrzeba.Szybko pojechalem z panem do pani u ktorej ubezpieczony mam samochod aby szybciutko spisac oswiadczenie. Jest godz.10:00 jade do PZU zglosic szkode,tam dobrze znane mi panie szybciutko pomogly zalatwic papierki i umowic sie na ogledziny przez rzeczoznawce.Po wszystkim okolo 11:00 wyjechalem rozwozic listy.
Ten dzien stal sie poczatkiem napraw kosmetycznych mojego autka,a zdjecia z tego jak wyglada w ich trakcie mozecie zobaczyc w albumie MARZEC 2012,pozdrawiam

Zapomnialem napisac wlasnie o tym ze jak juz torche ochlonolem uswiadomilem ze przeciez ja postompilem prawidlowo i odpowiedzialnie,a zderzak i tak byl juz klejony przez wczesniejszego wlasciciela.