Stało sie co sie stać musiało. Po zasnieżonym wrocławiu jakos dawałam sobie nieźle rade.Co prawda opony wielosezonowe to jeden wielki mit, i w drodze do pracy zakopywałam sie conajmniej dwa razy, nie było wiekszych zdazeń drogowych. Do czasu.Po jakims czasie ulice w końcu zrobiły się czarne a ja poczułam sie pewniej, co doprowadziło do wjechania w zad Fordowi escortowi z chakiem holowniczym jamu nic sie nie tało. ja natomiast pod połamanym zderzakiem mam pieknie wygieta chłodnice i jeszcze troche blachy i alternator. Wszystko działa puki co ale trzeba cienkiego wyprostowac . To zdarzenie dało mi do myslenia jak bardzo niebezpiecznym autem jest cienki. Gdyby to był tir to nic by ze mnie nie zostało. zaczynam rozważać czy nie przesiąść się w cos większego...