Do Rzegotka stopniowo zakładałam stare alusy, na których przyjechał do Polski. Jakiś czas temu poszły na tył, tuż przed świętami doszedł przód. Takie obdarciuchy w sumie, ale lepsze to niż zaczynajace rdzewieć stalówki.

Znaczek urwany po mamciowej wyprawie na przegląd już przed zimą jakoś. ;c

Dodatkowo obowiązkowe sprzątanko na święta było, więc wszystko się błyszczy. Trzebabyło jakoś przebrnąć bez odkurzacza, ale się udało.
W przyszły weekend porządne woskowane. Z przodem pewne będzie problem, bo podziurawiony lakier jak sito, jednak powoli się to poomija.