Witam wszystkich!

Na początek kilka słów wstępu - o tym co działo się ze mną, gdy było 100-lecie Maserati.

A więc, po wykupieniu wszystkich pakietów zlotowych kilka miesięcy wcześniej, wyruszyłem z Poznania z zamiarem dotarcia do Modeny już pierwszego dnia, na Piazza del Nettuno. Laweta - Renault Master - była pożyczona na cały tydzień, hotele przygotowane. No to zapakowałem auto zgodnie z planem i ruszyłem w drogę do Bolonii...

Zajechałem aż do Monachium. W dzień przed zlotem, zaraz po obudzeniu się dostałem telefon, że muszę być w Poznaniu jak najszybciej - zalanie, a tylko ja mam klucze do lokalu. Nie będę pisał jak bardzo czułem się zły i rozczarowany, bo już mi na szczęście prawie przeszło. Anulowałem wszelakie rezerwacje i zostałem z lawetą na prawie tydzień w Poznaniu - stąd kupno Golfa, żeby nie przestała całego czasu bezczynnie. Niemniej do teraz nie obejrzałem zdjęć z obchodów stulecia, bo chyba bym nie wytrzymał...

Ale do rzeczy - w końcu udało się, żeby Maserati miało swój garaż i nie musiało ciągle zmieniać miejsca pobytu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności właściciel zgodził się, żebym zajął się garażem na stałe - dziś nastały wielkie porządki (znalazłem przy okazji masę narzędzi i wyposażenia warsztatowego), przeniosłem też wszystkie części do szafek.

I tak oto Widelec znalazł miejsce do zimowania

Garaż ma jedną dużą zaletę - jest zaraz obok węzła cieplnego (ogrzewanie gratis), w bloku oddalonym o ok. 5-10 min spacerem od mojego domu.

Klasyki więc całkowicie zdominowały najlepsze miejsca - i w efekcie to Audi będzie zimowało pod domem, na podjeździe