True story - ale do finału sprawy bez szczegółów:

Kolega informatyk wynalazł auto w regionie Polski słynącym z wszelakich wałków, jako, że na autach się totalnie nie zna a nie chciał mi zawracać gitary wiec znalazł w sieci firmę X, która za 444złote wysyła inspektora na miejsce na oględziny i wyslanie raportu z rekomendacją kupuj / nie kupuj / uważaj...

Auto od prywatnej osoby, pełna dokumentacja "jak nowe" "igla" stan idealny i inne bzdety, które wypisują sprzedawcy wszelkich paści...

Inspektor potwierdził wszytko - auto idealne - brać ...

Po zakupie kolega skierował się do zaprzyjaźnionego warsztatu żeby lookneli fachowym okiem i ewentualnie określili co i kiedy należny wykonać aby dalej auto idealnym było.

A tu ZONK !!! - Auto CALE malowane, ani jednego elementu z oryginalnym lakierem, masa alarmów w komputerze ...

Telefon do firmy X - przepraszamy pana ale wygląda na to, ze nasz inspektor nadużył naszego zaufania i został skorumpowany przez sprzedającego przez co wystawił fałszywy dokument z oględzin ... - Ale, zgodne z regulaminem paragraf ten i ten nasza odpowiedzialność kończy się na raporcie za 444PLN co zostało potwierdzone umowa, która Pan zawarł z nami

Kolega opisał wszytko na bezwypadkowe.net wiec firmie X powoli mięknie rura, a nieuczciwego sprzedawce czeka proces sadowy, nie wiadomo tez jak długi ale są nadzieje na odstąpienie od umowy i pokrycie kosztów zakupu, procesu, i rzeczoznawcy

na razie auto stoi w garażu a kolega smiga do pracy na nogach