Do giernal: otóz to

Do gregbun: Jeśli tylko dzielnie znoszą trudy tak intensywnej eksploatacji, to pewnie, że nie ma sensu się pchać w coś innego, bo w końcu lepsze jest wrogiem dobrego.

Do giernal: I słusznie bo powinieneś. Zdecydowanie powinieneś

Do giernal: a ja mam do jednej 40 km i jade 25 minut do drugiej 60 km;do trzeciej 25 km a do czwartej 120 km...praktycznie jezdze od roboty do roboty-robie 50-60 tys km rocznie swoimi starymi gratami i spoko to wytrzymują.Sens kupowania nowych w moim przypadku jest taki ze nie ma to sensu...stare gruchoty sa wytrzymalsze od wspólczesnych "nówek"

Czytając wasze wpisy zaczynam doceniać, że do pracy mam 2,5 km, co zapewnia przejazd w poniżej 5 minut.

Do MarcinGP: Właśnie sam się zdziwiłem, że ta subiektywna "tragedia" trwa tak naprawdę ok. 15-20 minut, bo tam jest tylko 4 skrzyżowania z sygnalizatorem , które jak zauważyłem robią najgorszą robotę dla korków, a na Puławskiej od cholery - od tego powinni zacząć tzw. "inżynierowie ruchu" (cudzysłów zasłużony przez nich )...

Do autre2003: To własnie chciałem napisać, ale może nie wynikało wprost z mojej odpowiedzi, że mój styl jazdy mógłby się zmienić w kierunku agresywnego, bo nawet malutki jednolitrowy EcoBoost Forda daje jednak fajnego "kopa" momentu, a co dopiero większe jednostki

Do dakoolk: Ja jechałem niedawno kilka razy "Alejami" do Pruszkowa po 16-ej i od Łopuszańskiej do budowy w Michałowicach to jakaś tragedia. Ale, że poza godzinami szczytu jeździ się sporo szybciej. U mnie na Puławskiej godziny szczytu trwają chyba trochę dłużej w takim razie. Szybciej się jeździ tyko rano do 06:30, a później słabo jest od 15-ej aż do 19-ej.

Do MarcinGP: Normalnie wyjeżdżam o 6:30-6:50 (umówiłem się z szefem na płynny czas pracy, żeby jeździć "pozaszczytowo")i mój czas jazdy (od windy w domu do windy w pracy) waha się w zakresie 37-50 minut (mam logi z aplikacji "moje trasy"), ale np. dziś wyjechałem o 7:35, a w pracy byłem o 8:32 (z przerwą na tankowanie - na pewno nie krótszą niż 5 minut)
Powrót trwa zazwyczaj trochę dłużej, bo wyjeżdżam o różnych porach w zakresie 15:30-18 ale tragedii też nie ma - najgorzej jest ok. 17 - ale wtedy czas wydłuża się do max 1:20 h.
Wiadomo, że jakby na trasie był jakiś wypadek albo inne nietypowe zdarzenie, to jechałoby się dłuzej.
Zauwazyłem też że nie warto jeździć dłuższą, ale teoretycznie "szybszą" drogą, bo to co nadrobimy w czasie, stracimy w kilometrach, a spalanie może być nawet wyższe, zwłaszcza, jak się spieszymy, dlatego jeżdżę trasą kilometrowo najkrótszą (Alejami)

Do gregbun: Zwłaszcza, jak kończą się Reguły, wtedy nikt już nie wjedzie pod maskę czerwonej strzale z rej. WPR

Do przemekbrz5: Jeździłem ostatnio z W-wy do Sopotu kilka razy czyli ok. 350 km starą "siódemką", następnie drugim wariantem czyli w Płońsku na Toruń i później A1 czyli około 380km, nawet wypróbowałem 3 wariant najdłuższy, 440km z W-wy A2 do Strykowa i później A1. Każdy z nich to minimum 4 godziny jazdy, a uwierz mi, że tam gdzie było można to naprawdę jechałem szybko, sporo ponad to co dozwolone. Porażka.

Do MarcinGP: masz rację Polskie drogi to tragedia. Korek za korkiem. Ja mam do Gdyni niecałe 600km i nocą jest bieda zmieścić się w 9 godź a w dzień to kiedyś brakło mi 12 godź. Ale miejmy nadzieje ze naszym wnuką się to poprawi...

Do gregbun: Dobre! Ale w Pruszkowie już chyba nie ma "ekipy", a przynajmniej już nie jest jak kiedyś z tego co wiem, po tym jak ich pozamykali. Ale chyba nawet pomału kończą im się wyroki tylko to już pewnie nie to samo co kiedyś. Latka lecą...

Do MarcinGP: jak jedzie mafia-naród sie rozstepuje jak dla karety na sygnale...nie wiedziałes?mozna nawet w 20 min przejechac

Doładowanym silnikiem inaczej się jeździ, żeby zobaczyć czy wyszłoby więcej trzeba by porównać
Przy agresywnej jeździe na pewno spaliłby więcej, ale przy dynamicznej niekoniecznie.

Z Pruszkowa do Warszawy jedziesz tylko 35-45 minut? O jakiej porze, chyba o 06:00 rano. Ja z Piaseczna jadę 40 minut ale tylko gdy wyjdę z domu około 06:15, a wracam ponad godzinę. No chyba, że jest to piątek przed jakimś dłuższym weekendem to i 2 godziny się zdarzało kilka razy. Nie daj Boże żeby spadł deszcz lub śnieg to wtedy masakra. Szczególnie powrót.

PS. Całe szczęście niedługo będą wakacje i zrobi się luźniej