Już myślałem, że święta będę miał wolne, spędzę je w domu i wypocznę po intensywnym sezonie w turystyce. Szczęście w nieszczęściu przyleciał bardzo ważny człowiek, który potrzebował przewodnika po kraju oraz kierowcy. Teoretycznie można było to zlecić komuś innemu. W praktyce wolałem dopilnować roboty sam.

Zanim jednak nastąpiła samo podróż samochód musiał zostać odszykowany. Wyprałem tapicerkę oraz wszystko ładniutko wysprzątałem. W samochodzie wylądował rozgałęziacz USB Belkin Roadstar, przetwornica oraz Router WiFi. Wszystko dla klienta biznesowego

Zatankowałem do pełna i ruszyliśmy w trasę. Od 18 grudnia do 2 stycznia pokonaliśmy łącznie troszkę ponad 4500 km zwiedzając i załatwiając sprawy służbowe. Byliśmy kilka dni w Warszawie, potem Łódź, Częstochowa, Kraków i okolice i powrót do Warszawy na lot do USA. Na początku troszkę się obawiałem kapryśnego zachowania mojego samochodu. Jest to jednak francuz o mało mi znanej przeszłości więc gwarancji, że się po drodze nie rozleci nie było żadnych. Mimo to muszę przyznać, że samochód spisał się wyśmienicie!!

Non stop były problemy z lewą lampą która z jakiegoś powodu raz świeciła, a raz nie. Najprawdopodobniej jest coś nie tak z masą w elektryce. Podczas podróży powrotnej zaobserwowałem tak, iż przy wykonywaniu pełnego skrętu kół w lewą stronę jest wyczuwalny dość duży opór. Może drążek kierowniczy albo półoś? Do tego kapryśne podłączenie do iPhone'a oraz parokrotne problemy z odpaleniem na zimnie (-18'C to jednak nie temperatura dla diesla), jednak w ogólnym rozrachunku genialnie. Masa kilometrów zrobionych, ogrzewanie bardzo wydajne. Wystarczy tylko kilka km aby w samochodzie zrobiło się gorąco.

Mój klient bardzo zadowolony. Podobał mu się szereg udogodnień na pokładzie. Jedyne na co narzekał to ilość miejsca w bagażniku. Czyżby delikatna sugestia aby na przyszły rok przygotować Vana? Co wy o tym myślicie? Co polecacie?