Nie wiem czy to jakieś fatum czy złośliwość rzeczy martwych, ale skrzynia biegów w PUG-u kompletnie się rozleciała. Przebieg auta niewielki, eksploatowany raczej oszczędnie przez córkę na trasie dom-uczelnia-supermarket-dom, a tu taki sztos. Chciałem autkiem zrobić parę kilometrów, trochę go przegonić na trasie i ledwo wyjechałem za miasto jak coś nie huknie i tylko smród palonego oleju oraz lekkie wibracje. Myślę sobie co jest- było już ciemnio, za dużo nie zobaczyłem na zewnątrz oprócz stróżki oleju pod samochodem. Chcąc nie chcąc zawróciłem do domu i wachlując tylko pomiędzy 1,2 i 4-ką dokulałem się do chaty. W piątek auto poszło do mechaników, a ja w swoja drogę musiałem pojechać KIĄ. Diagnoza całkowicie mnie zaskoczyła, skrzynia prawie kompletnie się rozwaliła, a kawałek aluminiowego elementu nawet odpadł i cały olej wywaliło na rurę wydechową. Skrzyń nikt teraz nie naprawia, zwłaszcza takich pękniętych. Nowa kosztuje 2000zł, ze szrotu wybrali za 700 zł + olej + robocizna = razem 1150 poszło w trąbę. Jestem ciekaw czy to tylko ja miałem cholernego pecha, czy to bardziej powszechna usterka.