Mija półtorej roku od kiedy mam to auto. Niedługo liczba km, którą nim przejechałem przekroczy 10 tys. Można powiedzieć, że to mało, ale gdy jeżdżę nim głównie do pracy (5km), trudno zrobić więcej. A jak ma się opłacalność posiadania skody w stosunku do jej nieposiadania? Wydawałoby się, że wiadomo: utrzymanie auta jest drogie więc na pewno, jeśli uwzględnimy tylko czynniki ekonomiczne, opłacałoby się go nie mieć. Ale jakie to są różnice w moim wypadku?

Średni koszt na 1km według dziennika kosztów to 0,47 PLN. Są to jedynie koszty eksploatacji. To oznacza, że przez półtorej roku wydałem 4,7k na 10 tys km. W tym ok połowa to dojazdy do pracy. Do pracy w obydwie strony mam niecałe 10 km więc rachunek jest prosty. Kosztuje mnie to 4,7 PLN. Dla porównania bilet miesięczny w Gdańsku kosztuje 84 pln a jednorazowy w obydwie strony 5-6 PLN. W miesiącu do pracy/centrum jadę średnio 25 razy. Czyli to jest 117 PLN autem.

Najtańsza opcja 84 PLN - bilet miesięczny
Średnia opcja 117 PLN - skoda
Najdroższa opcja 137 - bilety jednorazowe

Czyli bilet miesięczny w komunikacji miejskiej jest jednak tańszy. To jednak tylko koszty eksploatacji. Do całości brakuje jedynie kosztów ubezpieczeń i zakupu auta (co zwiększa koszty skody o 50%), jednak względy nieekonomiczne sprawiają, że auto i tak trzeba/warto mieć.

Jeśli jednak przejazdów jest mniej np 20 i pojechałbym krótszą drogą, mógłbym rachunek przeważyć spokojnie na korzyść felicji. Dlatego ostatnia kampania komunikacji miejskiej "Tramwajem szybciej i taniej" jakoś wywołuje u mnie uśmiech. Taniej - niewiele, szybciej - na pewno nie.