Witam. Zacznę od tego że sierpień był miesiącem wyjątkowo obciążającym Mercedesa zrobił w nim prawie 5 tys km. Praktyki na Wilanowie i wakacje swoje zrobiły i spędziłem chyba najwięcej w samochodzie przez ten miesiąc.Jakoś w połowie miesiąca wybrałem się z dziewczyną do jej rodzinnego domu w okolicach Inowrocławia. Pech chciał że samochód stracił prąd kilka km przed dojazdem na miejsce. Trzeba było pokornie pochylić głowę i prosić teścia o scholowanie. Nie ma ja pokazać się pierwszy raz od dobrej strony. Kolejny problem że była niedziela i dostać się do jakiegoś mechanika nie było zbyt łatwo. Jak spojrzałem pod maskę to stwierdziłem że pękł pasek napędzający międzyjnymi alternator jak się później okazało pasek się tylko zsunął a winą była rozwalona rolka. Łożysko rozleciało się doszczętnie. Teść wykonał kilka telefonów i dorwaliśmy chyba jedynego mechanika w okolicy który zgodził się do tego zajrzeć w niedzielę był to tkz. pan Czesio ale dał radę dobrał jakąś rolkę i działa. Zapłaciłem 150zł za całość czyli bez tragedii. Przy okazji dowiedziałem się że hałasuje alternator i już się kończy. Udało się wrócić ale że miałem jechać za tydzień na wakacje to samochód odrazu poszedł do elektryka na regeneracje alternatora przy okazji wymienili mi ten pasek co spadł bo był w kiepskim stanie. Zapłaciłem za całość 300zł + pasek. Na wakacjach samochód spisywał się znakomicie zrobiłem 1500km bez żadnych problemów. Całe te przygody z prądem dobiły do końca akumulator i na początku września zainwestowałem w Centrę Futurę 64 AH. Byłbym zadowolony jakby wytrzymała połowę tego co orginalny akumulator który miał 14 lat. I to byłoby chyba na tyle za kilka dni wpadnie magiczne 250 tys na liczniku.