Otóż dzisiaj tj 18.09 byłem na wymianie oleju w silniku (po 10 tyś) w ASO (ale nie napiszę jakim...) i spotkała mnie niemiła niespodzianka. Otóż mechanik, który olej wymieniał podniósł auto z otwartą maską na podnośniku i zgadnijcie czego "udało" mu się dokonać?! Uderzył maską w sufit warsztatu!!! Maska wygięta, zarysowana, "poszła na zawiasach"... Żeby było mało, to (przypuszczam, że ze strachu) jeszcze wszystko to próbował jakoś ukryć. Śmieszne, ale liczył chyba na cud. Otóż ze względu na zaufanie do ww ASO nie obejrzałem auta po wymianie oleju- wsiadłem i pojechałem do domu. Z czystej ciekawości na szczęście chciałem po prostu zajrzeć pod maskę i zobaczyłem to ich "dzieło". Mało mi serce nie pękło! Trzeba naprawdę "kochać" samochody, żeby użyć takiego stwierdzenia. Wróciłem do ASO i powiedziałem co i jak, ale niestety było już praktycznie po godzinach pracy, więc sprawę będę ciągnął dalej w poniedziałek. SZOK Panowie i Panie! Zaufanie trzeba mieć jednak ograniczone do serwisów wszelkiego rodzaju. Teraz to już zależy tylko od kierownictwa serwisu jak dalej będę postrzegał ich firmę. Reklama czy antyreklama. W każdym bądź razie nie poddam się i muszę wywalczyć nową maskę + lakierownie z naprawą!! Łaski nie robią!!