Piękny słoneczny, sobotni poranek na podkarpaciu, zapach kawy z mlekiem i lśniące autko przygotowane do trasy przed domem...
Godzina 8 to już ta godzina... ekipa zebrana pod centrum handlowym, zajazd na "zródełko" gdzie 95 była po symbolicznych 4zł i 66gr , Hanna pije do pełna i... Ruszamy
Już na pierwszych kilometrach, w CB słyszymy o szuszeniu kierowców przez misiaczki... Ahh, sobota
Droga przebiega fantastycznie, nie spieszymy się więc sobie maszerujemy 110-120, wystarczająco. Oczywiście dzięki remontom, oraz moim nieobeznaniu nawiązujemy kontakt z kolegą z VW (z reklamą REED'S ), a ten przeprowadza nas objazdem przez cały Radom, gdzie trochę popadało --> dziękujemy pięknie i jedziemy dalej na Warszawę. Po drodze obiadek, zupka pomidorowa. Wlot do Warszawy, 4 samoloty nad głową i oczywiście wielki jak mada faka korek, 15min z głowy. Docieramy do celu, parkujemy na Alejach Jerozolimskich niedaleko PKiN --> nawet nie wiemy co nas czeka... Zabawa się zaczyna.
Jak na manifestantów przystało, przybieramy barwy czerwono-żółto-zielone i kierujemy się w stronę parkingu przed PKiN. Przechodzimy przez podziemia, zauważają Nas tam Panowie po cywilu... śledzą Nas do samego PKiN (zwiedzają nawet z nami Multikino). Już pewni, że dotarliśmy na miejsce słyszymy magiczne słowa "Panowie pójdą z nami"... Idziemy gdzie wskazano, stoimy pod ścianą jak na rozstrzał Hitlerowski i opróżniamy kieszenie, zostajemy przeszukani PONIEWAŻ IDZIEMY NA MARSZ WYZWOLENIA KONOPI, JESTEŚMY POTENCJALNYMI PRZESTĘPCAMI, MORDERCAMI (w ten sposób myśląc, każdy człowiek jest takowym). Oczywiście znajdują u znajomego fifkę, leci narkotest... Tutaj kończy się opis tej przygody, jest go oczywiście dużo więcej (zainteresowanych zapraszam na wiadomości prywatne ), ale kończy się Happy Endem i po ponad 70min straty przez Panów w Policji wszyscy docieramy na parking przed PKiN! Na Naszych oczach zgarniają na komisariat kolegów, którzy siedzą sobie i się śmieją, nikomu nie robiąc przy tym krzywdy --> mieli konopie, więc są/byli poważnymi przestępcami...
Wczuwamy się w sympatyczną atmosferę, rozmawiamy z ludźmi, bawimy się... Po pewnym czasie zaczyna się przemarsz ulicami Warszawy, aż pod sam Sejm. Wielu ludzi, którzy chcą legalizacji konopi pokazuje, że nie lęka się naszego beznadziejnego prawa --> P******Ą SYSTEM! Babilonowi mówimy NIE! Kłęby siwego dymu, dobra zabawa, uśmiech na twarzy i ZERO AGRESJI! Tak to właśnie my --> przestępcy... Impreza toczy się pod sejmem, lecz w końcu organizacje które są przeciw legalizacji, wiec w świetle prawa są normalnymi cywilami, atakują Nas rzucając gaz pod nogi... Lecz to Nas dalej ma się za przestępców, ludzie, otwórzcie oczy, bo macie okropne klapy.
Po chwili postanawiamy się wrócić do samochodu, zjeść coś nieopodal i wyruszyć na afterparty, które jednak okazuję się być lekkim "nieporozumieniem" z uwagi na rozłożenie zespołów, więc wsiadamy w wóz i wracamy do rodzinnego miasta.
Nie obywa się bez drobnych problemów w drodze powrotnej, na szczęście CB-radiowcy pomagają bliźniemu w potrzebie i wyprowadzają szczęśliwie z Warszawy. Droga przebiega dobrze aż do Radomia, gdzie są objazdy z powodu remontów. Tam jacyś "normalni" cywile postanowili się zabawić i najprawdopodobniej pochować cześć znaków odnośnie objazdu, przez co ja, niedoświadczony kierowca musiałem nadłożyć prawie 40km drogi. "Ten kraj to nieporozumienie" - stwierdziliśmy jednogłośnie.
Szczęśliwie dojeżdżamy do domu i zaczynamy grać w karty, rozmawiając o wydarzeniach, które to Nas spotkały...
Sadzić, palić, zalegalizować!