W miniony weekend postanowiłem sobie poszaleć na śniegu, pokręcić kółka i troszkę szybciej w zakrętach poszaleć. Oczywiście zabawa wyszła mi bokiem. Na drążki kierownicze wachacze i półosie dostał się zmrożony śnieg co przy minusowych temperaturach przy gruncie sięgających -10st dało istna zabawę w naprawę auta. Dzień po za bawię na śniegu poszedłem do auta jak co rano bo oczywiście trzeba iść do pracy. Odpaliłem silnik i ruszyłem nie przejechałem 20 metrów i przy ostrym skręcie w lewo usłyszałem stuknięcie myślałem ze to śnieg odpadł z nadkoli lecz się pomyliłem ja daje w gaz a on nie jedzie wskazówka zasówa do góry prawie 100 na liczniku a ja w miejscu stoję. Bez większego namysłu zwolniłem się z pracy i auto do garażu, wjechałem na kanał wchodzę pod auto a tam 30 cm lodu na półosi i przegubie nie mówiąc o wachaczach itd. no to za młoteczek i odkuwamy. jak już było można coś zobaczyć dalej nie było widać usterki trzeba było się troszkę pomęczyć zdjołem koło i odkręciłem śrubę mocującą przegób długo nie musiałem czekać aż znajdę problem przegób po odkręceniu gruchnoł na ziemie na szcześcię nie uszkodził się pierścień ABS. Przegób i półoś na szcześcię były całe nie uszkodziły się zęby więc wystarczyło nabić go zpowrotem na półoś i zmontować wszystką resztę i można było jechać na test. Na razie wszystko działa, zabawa z przegubem zajeła mi 3 godziny roboty.