Witam!

Jakiś czas temu wziąłem się za kolejny felerek, jaki dostałem razem z autem, a mianowicie zacinająca się od rdzy klamka klapy bagażnika.

Po kolei. Najpierw demontaż osłony z tworzywa. Jeśli ktoś chce się za to brać, to trzeba to robić z wyczuciem. Punkty zaczepienia są dość łatwo widoczne na osłonie. 2, czy 3 zaczepów brakowało, więc dokupiłem na allegretto. Nie pasowały :D Mniejsza z tym.
Po demontażu osłony trzeba otworzyć zatrzaski z mechanizmu centralnego zamka. Nic się temu nie stanie, więc bez obaw otwieramy i pozwalamy żyć swoim życiem.
Trzeba też niestety zdemontować osłonę klamki od zewnątrz (plastik nad rejestracją). Robimy to od strony wewnętrznej (see: photo). Wtedy powinien już być widoczny winowajca... I znowu żal patrzeć (odsyłam do wpisu o przepustnicy:D)... Jedna wielka ruda kupa.
Szybki demontaż klamki. I co? Ani drgnie. Odrdzewiacz w sprayu bezwzględnie konieczny. I to nawet spora jego ilość (małego nie ma co kupować, nie starczy). Najpierw trochę moczyłem, ale bez efektu, więc chwyciłem w imadło, traktowałem sprayem, skrobałem rudą wszelkimi dostępnymi śrubokrętami i próbowałem rozruszać dziada. Już po jakiejś godzinie walki zaczęło być widać pierwsze efekty. Po drugiej godzinie już chodziła całkiem płynnie. Poszedł cały odrdzewiacz 0,5l... Efekt końcowy (wizualnie) mógłby być dużo lepszy, ale dzień się już kończył, a że był to marzec, to ciemno robiło się dość wcześnie jeszcze.
Montaż w odwrotnej kolejności, wszystko pospinać jak było. Kolejna drobna usterka rozpracowana, duma rozpiera :D
Pozdrawiam