Przygoda z Corsą trwa 3 rok. Na początku współpraca układała się wzorowo. Niestety obecnie nie jest już tak kolorowo.
Auto jak jest zimne nie ma mocy. Wciskam gaz i prawie nie idzie. Wciskanie sprzęgła pomaga. Wszystko sprawdzane, ciśnienie na cylindrach, świece, szczelność bloku, oleju nie bierze itp. Przy gazowaniu słuchać jak jeden cylinder pyrka.

O dziwo wszytko przeszło przy -20. Auto odżyło. Aczkolwiek max teraz to 140km.
Gdy się ociepliło - inny obaw szarpie przy przyspieszaniu. Dziś tak nie szarpało jak wczoraj - może znowu samo przejdzie.

Spalanie przez to tragiczne po mieście ponad 10 l. W trasie nad nasze morze spalił mi 5,6 l a to już o wiele lepiej.

Wszędzie się tym autem wcisnę, zaparkować można wszędzie - bez strachu że ktoś obije itp, na światłach nie marudzi bo kopa ma, zawieszenie straszni twarde - każdą dziurę czuć jakby ktoś jechał rowerem.

Zostawiam dla żony bo w planach mam coś bardziej rodzinnego.