Po zakupie B6 byłem nim tak podniecony jak dzieciak z pierwszego resoraka autko było po prostu perfekcyjne pod każdym względem: dynamiczne, komfortowe, ekonomiczne no i przyciągało wzrok innych automaniaków ale już po przejechaniu pierwszego tysiąca kilometrów czar prysł jak bańka mydlana, pękła głowica pomyślałem sobie chłopaku nie załamuj się przecież mogło byc gorzej np: mogły ci paśc wtryski lub sprzęgło i jeszcze na dodatek razem z dwumasem! Albo mógł cie spotkac prawdziwy kataklizm i szlak by trafił pompę oleju! Gdybym to ja wiedział, że to wszystko jest dopiero przede mną!... No ale po każdej burzy wychodzi słoneczko i po usunięciu wyżej wymienionych awarii mobilek chodzi jak marzenie miesiąc, dwa, pięc a właścielowi zaczęło sie nudzic i postanowił go wystawic na aukcję ale nie do końca był pewny czy chce go sprzedac, to wystawił cene zaporową Przez cały czas trwania aukcji zadzwonił tylko jeden telefon, z zapytaniem czy ten passat wygląda tak wspaniale w rzeczywistości jak na fotach! I czy wszystkie wady konstrukcyjne tego silnika zostały przez pana usunięte? Tak proszę pana, wszystkie! A ma pan na to jakieś potwierdzenie, no jasne! Na wszystko są faktury! I gościu odpowiada - to ja to jeszcze przemyśle i sie odezwę. Aukcja się skończyła i cisza, opasły sobie pewnie pomyślał "tyle razem przeszliśmy a ty mnie chcesz do rzeźni oddac! " Minął tydzień, emocje już opadły, dzwoni znowu ten sam klient, że chciałby obejrzec furke, ok zapraszam. Przyjechał, rzucił okiem tu i tam i mówi biorę, nawet sie nie targując!? Wypłacił kasiorkę i odjechał w siną dal pomimo tego, że było to pierwsze autko, które przysporzyło mi tyle problemów, jakoś je polubiłem,ale postanowiłem już nie wracac do tej marki nigdy więcej! ps: miałem dodac nowy albumik ale niestety nie zdążyłem więc wkleję kilka fotek na pożegnanie opasłego