Witam,
Pamiętam, że jechałem sobie spokojnie prawym pasem. Po mojej lewej pojawiła się policja. Policjant pasażer pomachał mi takim ładnym i charakterystycznym dla policji biało czerwonym plastikiem. Wiedziałem o co chodzi. Zatrzymałem się.
Okazało się, że pasów nie zapiąłem.
Wysiadł do mnie i poprosił o dokumenty starszy stopniem policjant, a policjant kierowca - jakiś młokos został na posterunku.
Zacząłem trochę gadać, dałem dokumenty, podeszliśmy do radiowozu, sprawdzanie punktów, prawa jazdy, itp. Już policjant sięgał po bloczek z mandatami i nagle młodszy krzyknął 'czerwone!'.
Tu sytuacja zmieniła się diametralnie.
Papiery dostałem w ułamku sekundy, z ruszającego już samochodu, od razu bulaje, gaz do dechy i pojechali.
Usłyszałem jeszcze 'Do widzenia', ale z policją chciałbym się jak najrzadziej widywać.