Pewnego wieczoru Żona dzwoni i mówi, przyjeżdżaj paliwo mi się skończyło. Wskoczyłem w Borę, wziąłem baniak i uratowałem biedną Kobietę. Radość nie trwała długo bo przejechała 100 metrów i objawy takie same. Świetnie... Wziąłem na hol i do domu.

Myślałem że nadal nie ma paliwa, więc dolałem o wiele więcej paliwa i odpaliłem. I znów przejechała parę metrów i kaput.

W przewodach ciśnienie było bardzo małe, więc stwierdziłem że to chyba pompa.
Silnik stary gaźnikowy to i pompa jest prosta jak cep. Mechaniczna.

Kupiłem Valeo a dodatkowo filtr paliwa i powietrza bo syf jak 150%.

Po wymianie odpalił ale nie na długo. Gasł na wolnych obrotach i szarpał. Pojeździłem nim trochę i jest dobrze teraz. Może jakiś syf zassał bo sądząc po stanie filtra paliwa mogło tak być.