Dziś przeczytałem, że PiS złożyło wniosek do Trybunału w sprawie obowiązkowej jazdy na światłach przez cały rok. Chcą znieść ten przepis.

Za każdym razem jak słyszę, że ktoś chce znieść ten przepis to chwytam się za głowę. Osoby, które myślą, że jazda na światłach nic nie daje chyba niewiele jeżdżą. W sumie to czego się spodziewać, prezes partii nie ma prawa jazdy!

O ile w mieście może faktycznie widać mniej korzyści, o tyle na trasie niejednokrotnie udało mi się dzięki temu właściwie ocenić sytuację na drodze. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że szybciej mózg zarejestruje światło, aniżeli to czy dany pojazd porusza się względem innych otaczających go przedmiotów. Bo właśnie na tym polega zasadnicza różnica:
- Widzisz światło - wiesz, że samochód jest w ruchu. Nawet spoglądając na zdjęcie pojazdu jeśli widzisz, że ma światła włączone tzn. że jest w ruchu mimo że to tylko zdjęcie.
- Nie widzisz światła to zaczynasz analizować, czy ten pojazd się do Ciebie zbliża, czy tylko Ty zbliżasz się do niego? Przez to mniej koncentrujesz się na innych dziejących się dookoła rzeczach.

PS. Mam tylko nadzieję, że przepisy się nie zmienią, oraz że kierowcy na tyle przyzwyczaili się do świateł, że i tak będą je włączać. U mnie w rodzinie zawsze jeździło się na światłach, nawet kiedy nie było takiego nakazu.