Opisywalem poprzednio zdarzenie z nadkolem w roli glownej. Po 2 dniach zdecydowalem pojechac do serwisu na krotkie ogledziny i wycene. Glowny powod to czesci, ktore trzeba bedzie wymienic badz naprawic. Zaopatrzony w ogrom wiedzy (buaahaha) pojechalem z danymi do ubezpieczalni. O dziwo wszystko poszlo gladko, nawet slawna czeska biurokracja nie dala mi sie we znaki. "Likwidator szkod" byl na tyle mily, ze zaproponowal dodatkowy protokol opisujacy i nakazujacy wymiane tylnych prawych drzwi, w ktorych pojawilo sie wgniecenie i kilka dosc sporych rys (parkowanie w Pradze mozna porownac do tego w Paryzu :D ). Za jednym zamachem zalatwilem rowniez protokol wymiany przedniej szyby: w drodze powrotnej z serwisu zaatakowal mnie grad kamieni usypujacych sie z kiwajacej na lewo i prawo wywrotki. Z bananem na twarzy wyszedlem od ubezpieczyciela z czterema protokolami. I wszystko ma byc naprawione na koszt ubezpieczyciela (No, prawie - bede musial wylozyc 3000 koron (ok 400PLN)- dziek wysokiej skladce ubezpieczeniowej. Wymiane szyby w 100% pokrywa ubezpieczyciel.

W radosnym nastroju ponownie odwiedzilem serwis. Jechalem w pelnym przekonaniu, ze bede mial nowe drzwi, nowy zderzak i nowe nadkole. Jednak cos mi nie dawalo spokoju: cos za latwo to wszystko poszlo... cos mi nie gralo.
No i po analizie raportow w serwisie wyszlo szydlo z worka. Okazalo sie, ze wymianie podlegaja nadkole, listwa ochronna na drzwiach (NIE DRZWI, O NIE!) i lewe lusterko... po jaka cholere lusterko??? Nic mu nie jest! Nawet nie jest drasniete!
Drzwi beda lakierowane... zawsze cos. I nie mam pojecia dlaczego - zderzak ma zostac naprawiony - a nie wymieniony! No jasny gwint! To lusterko, ktore jest cale maja mi wymieniac, a rospierd... zderzak nie???

Po dosc intesywnej dyskusji z "szefem" serwisu (on mowil, ja gestykulowalem i jakos sie dogadalismy ) doszlismy do wniosku, ze drzwi beda lakierowane, a zderzak jak sie da - to naprawi, jak nie - wezwie sie "likwidatora" do protokolarnej poprawki.

W czwartek chlopaki maja zmienic okno, zalozyc nadkole i naprawic(???) zderzak.
Dodam jeszcze, ze dzisiaj wzialem urlop specjalnie po to, by zalozyli mi gumy, naprawili zamek, elektryke w lusterku (prawym) i nadkole. Nie, nie - nic z tych rzeczy. Z niewiadomych mi powodow ani nadkola (jest w serwisie od 3 dni) ani elektryki nie naprawili! A w sobote jade w trase 800km i wolalbym miec wiekszosc :D przynajmniej sprawna...

Nikomu nie zycze kontaku z czeks biurokracja, lenistwem i bezmyslnoscia...


AAA, bym zapomnial. Na lakierowanie bede musial zostawic moja Mazde na 10 dni roboczych. No, cholera by to wszystko..

A w czwartek ubedzie mi kolejny dzien urlopu. Do serwisu mam 30km, bo jest 2x tanszy, niz praskie. Teraz sie zastanawiam, czy to ma sens.